sobota, 20 sierpnia 2016

nine

Kilka miesięcy później.



Wojciechu..
Tęsknił za rodzinnym domem, za kochającą mamę, za ciszą i spokojem. 
Na hamaku obok wylegiwała się jego żona, która zagłębiona w lekturze nie zwracała na niego uwagi. Po wielu tygodniach od tego niepotrzebnego zdarzenia mógł śmiało powiedzieć, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. 
Uśmiechnął się sam do siebie, kiedy uświadomił sobie, że do pełni szczęścia brakuje mu tylko córki.
Nie syna, tylko małej córeczki, podobnej do jego żony.
-O czym myślisz? 
-O tym, jakie mam wspaniałe życie, mamo.


Spacerowali ulicami Andrychowa trzymając się za ręce. Rozmawiali, żartowali jakby zdarzenia z przeszłości nie miały miejsca,
Siedzieli w małej kawiarni jedząc wyśmienite lody waniliowe polane karmelem. Od czasu do czasu do stolika podchodziły młode dziewczyny, które prosiły o autograf albo zdjęcie.
-Julka, lubisz Bełchatów?
-Lubiłam, to znaczy.. Miasto jak miasto, mamy tam znajomych. Ty grasz, ja teraz też miałam pracę. Dlaczego pytasz?
-Mam propozycję gry w innym klubie. Co powiesz jeśli wyjedziemy do słonecznej Italii albo do mroźnej Rasiji na dwa sezony? Oderwiemy się od rodziny, znajomych. Zaczniemy wszytko od nowa, tak jak powinno być. Będziemy chodzić na randki do kina, na kolację. Zapomnimy o tym sprzed miesięcy.
-Jesteś pewny? Wojtek to twoja kariera, twoje decyzję. Gdzie ty tam i ja. Rozmawiałeś z zarządem? Co oni na to.
-Skończył mi się kontrakt, wszytko zależy od nas. Jesteśmy młodzi, wszytko przed nami. Włochy czy Rosja?
-Zdecydowanie Włochy.


Julio..
Zdecydowaliście wspólnie.
W bełchatowskim mieszkaniu, ostatniego wieczoru w Polsce pożegnaliście bliskie osoby i zaczęliście wszytko od nowa.
Uroczy domek na obrzeżach Modeny czekało na nowy nabytej tutejszego klubu.
-Pięknie tu. - powiedziałaś, kiedy staliście na tarasie.
- Chciałbym, żeby za dwa lata w tym ogródku biegała mała blondyneczka z naszymi genami. - usłyszałaś szept tuż nad uchem.  Uśmiechnęłaś się, delikatnie gładząc szorski policzek przyjmującego.
-Nie wiedziałam, że chcesz mieć potomka w wieku 24 lat.
-Wiecznie młody i piękny nie będę, musimy się pospieszyć.



Minął miesiąc od przyjazdu tutaj. Siedzisz przez cały czas sama w domu. Wojtek non stop trenuje, a ty bezczynnie gapisz się w telewizor rozumiejąc co piąte  włoskie słowo. Decydując się na tą wielką zmianę liczyłaś, że między wami w końcu coś drgnie.
Przygotowywałaś kolację, kiedy zza pleców wysunął się piękny bukiet czerwonych róż. Odwróciłaś się instynktownie napotykając czarujący uśmiech swojego męża.
-Z jakiej to okazji?
- Bez okazji. Dla najpiękniejszej, najcudowniejszej kobiety na tej planecie.
-Coś się stało? Kim jesteś i co zrobiłeś z Wojtkiem.
-Przepraszam kochanie. Za wszystko. Za to, że nie chodziliśmy na spacery, ani do kina, ani na imprezy, a przecież obiecałem.
Uniosłaś głowę i stając na palcach musnęłaś delikatnie jego usta. Na odpowiedz nie musiałaś długo czekać. Silne ramiona usadowiły Cię na kuchennym blacie, a malinowe usta całowami bez opamiętania Twoją szyję.
  - Wojtek.
-Hm?
- Chodź do sypialni.



~*~
Miałam dużo pomysłów na ten rozdział. Usuwałam wszystko i na nowo pisałam od początku.
W końcu usiadłam i napisałam.
Rozdział trochę haotyczny, duży przeskok w czasie, ale mi się podoba.
Zdajecie sobie sprawę, że za chwilę koniec wakacji?

Buziaki, Mgix


To chyba koniec tego opowiadania.



Wiecie, nawet głupie ''Hej! Podoba mi się!" bardzo motywuje.
To taki porządny kop w tyłek, który rozkazuje, żeby usiąść i coś napisać.