sobota, 23 lipca 2016

eight



Julio..
-Czemu Wojtek sam nie przyszedł? Jeśli wiesz gdzie jestem to mu mogłeś powiedzieć.
-On nic nie wie. Julka, posłuchaj mnie. To nie on, nie on siedział wtedy w samochodzie.
-Kamil, nie jestem głupia! Jego samochód, napisał mi sms'a, żebym zeszła pod blok, nie kryj go.
-To byłem ja i Oliwia. - jej serce na chwilę się zatrzymało
-Słucham? Żartujesz, prawda?
-Włodi dał mi samochód, żebym po ciebie przyjechał. Chciałem ją odwieźć przy okazji, wiesz. Po prostu przyszłaś w nieodpowiednim momencie. - spojrzała nieufnym wzrokiem na twarz siatkarza, oczy wyrażające skruchę normalnie by ją rozczuliły, ale nie tym razem. Przez niego i tą głupią flądrę siedziała bezczynnie u Winiarskich zamiast opiekować się mężem. 
W nienaturalnie zaczerwienionych oczach pojawiły się gorzkie łzy. Nie wiedziała czy były spowodowane bólem, tęsknotą czy jednak był to żal i ubolewanie nad popełnionymi błędami.
Bez słowa wyszła z małego pokoju gościnnego. Nie mówić słowa założyła kozaki i szary płaszcz, po czy wychodząc trzasnęła drzwiami.
Wiedziała gdzie iść. Trzęsła się z zimna, a jej osłabione ciało ledwo szło, ale musiała. Musiała go przeprosić nawet gdyby zaraz potem miała umrzeć. Jeszcze kilka ulic dzieliło ją od niego.
Bała się co zastanie w ich mieszkaniu, może skorzystał z okazji i sprowadził jakieś puste lale, żeby go zadowoliły?
Stop.
Nie ma czym się zadręczać, nawet jeśli tak było, nie obchodziło ją to.
Stanęła przed wejściem do klatki. Jeden głęboki wdech wystarczył, żeby znaleźć resztki siły do wejścia po schodach.
Po kilku stopniach jej oddech był niesamowicie przyspieszony. Nie poddała się, nie mając sił zastukała raz wychudzonymi dłońmi do drzwi.
-Błagam.. Otwórz. - szepnęła osuwając się na chłodną podłogę. Oparła głowę ob drzwi ich mieszkania i czekała.


Wojciechu..
Leżał na sofie i przeglądał instagrama. Pod stolikiem leżały puste puszki po piwie.
Wiedział, że się stoczył.
Miał otworzyć kolejne piwo, kiedy zza drzwi dobiegł go słaby huk. Podniósł się z kanapy i ruszył do drzwi.
-Julka? Julka!
-Wojtek, przepraszam. - usłyszał cichy, zmęczony głos. Pochylił się nad nią, po  czym wniósł ją do ciepłego mieszkania.
-Wojtuś, ja nie wiedziałam..
-Cii, słońce, nic nie mów. To ja przepraszam.

~*~
Miłego dnia :)

poniedziałek, 4 lipca 2016

seven



Julio..
Siedziała na wygodnej sofie z laptopem na kolanach i całą apteką na stoliku. Chciałaś jak najszybciej zejść z głowy Michała i Dagmary. Mimo, że poinformowali ją, że może zostać u nich ile tylko chcę, nie chciała im zawadzać. Zapewne mieli wiele ważniejszych problemów niż ona ze swoimi problemami. 
Telefon nie przestawał wibrować od ciągłych sms'ów i połączeń, których nawet nie odbierała. Musiała to wszystko dokładnie przemyśleć. 
Minęły dwa tygodnie od pamiętnego incydentu, a ona nadal nie miała wystarczająco odwagi, aby odebrać telefon lub odpisać na wiadomość. 
Z opowieści siatkarza dowiedziała się, że dzień po jej urodzinach Wojtek skręcił kostkę dzień , a przez pierwszy tydzień nie rozmawiał nawet z Kłosem.
-Znów o nim myślisz? Zauważyłam, że zamykasz oczy tylko kiedy on nachodzi Cię w głowie.
-Co byś zrobiła na moim miejscu? Gdyby do Michał coś takiego zrobił?
-Nie wiem skarbie, ale na moje szczęście nie mam takiego problemu. 


Wieczorem, kiedy Julia spała w domu Winiarskich pojawił się wysoki brunet. 
-To u was jest Włodarczykowa?
-Kamil.. 
-Słuchaj, nie ma chuja, żeby jej u was nie było. Byłem u wszystkich u których może być, Kłos, jej rodzina, nawet kuźwa u Anity we Wrocławiu byłem.
-Wejdź, ale na razie Julka śpi, ma anginę, daj jej odpocząć.

Przebudziła się zalana potem. Coraz częściej miewała koszmary. Tym razem oni nad przepaścią na przeciwko siebie. Otarła czoło wierzchem dłoni i spróbowała wstać. 
W kuchni spotkała uśmiechniętą Dagmarę, Olka, który odrabiał lekcje i pomagającego mu Michała.
-Cześć Julcia. - zza pleców dobiegł ją ciepły głos Kamila.
-Nie broń go. Nie tłumacz się za niego. Nie miał odwagi przyjść tu samemu?
-Julka.. Chodź. - dłoń siatkarza nieznacznie zacisnęła się na jej barku, żeby po chwili jej drobne ciało znalazło się w ramionach przyjaciela. - Nie wiń go, to wszystko moja wina.



Wojciechu... 
Minęły dopiero dwa tygodnie, a on pomału bez niej przestawał funkcjonować. Czy to normalne, że według niego nic nieznacząca osoba potrafi tak zamotać jego życie?
Siedział przed telewizorem i oglądał mecz swoich przyjaciół, cholera tyle by dał, żeby w tym momencie znaleźć się na siatkarskim parkiecie i zaatakować idealnie wystawioną piłkę.
Późnym wieczorem, kiedy Wojtek siedział w jej ulubionym fotelu do mieszkania weszła wysoka brunetka, dzięki której znajdował się w tak beznadziejnej sytuacji.
-Wyjdź stąd. - dziewczyna stanęła wpół kroku nie wiedząc co zrobić.
-Wojtek, przysłał mnie Kamil.. Chciał, żebym sprawdziła..
-Spierdalaj!


Dźwięk budzika był bardziej irytujący tego dnia, niż wczoraj. Brak osoby obok dołował. Nie miał do kogo się odezwać, na kogo spojrzeć.
Kulejąc wszedł do łazienki. Spojrzał w lusterko i zaśmiał się głośno.
-Życiowy przegryw z ciebie, Włodarczyk.



~*~
Nie będę nic mówić na temat tego przestoju.
Zawaliłam.


Wiecie, nawet głupie ''Hej! Podoba mi się!" bardzo motywuje.
To taki porządny kop w tyłek, który rozkazuje, żeby usiąść i coś napisać.