piątek, 29 kwietnia 2016

two

Witam ponownie.



Wojciechu..
Siedzisz samotnie na hali. Koniec treningu nastał dobre pół godziny temu, ale ty siedzisz i  czekasz.
-Wojtek, spóźnisz się na trening! 
-Już schodzę mamo.
Młody, dobrze zapowiadający się sportowiec. Siatkarz, sam wyraz brzmi dumnie. 
-Kamil czeka na zewnątrz. Pa, synku. 
Wychodzisz na przykryty śniegiem podjazd. Witasz się z przyjacielem i idziecie w stronę miejscowej hali.
Po drodze mijacie wielu znajomych, którzy zapraszają was na imprezę sylwestrową.
Odmawiacie oboje, dobrze wiecie jak spędzicie ostatni dzień w roku. 
-To co panowie dziś zagrywka i przyjęcie. - mówi trener, a właściwie wasz nauczyciel wuefu.
Stajesz na zagrywce, podrzucasz piłkę i lecisz.
Dobrze pamiętasz ten dzień. 31 grudnia. Dzień, w którym pierwszy raz usłyszałeś, że masz duże szanse na zawodową karierę siatkarza.
Byłeś dumny, wszyscy byli z ciebie dumni.
Nagle z zamyślenia wyrwał Cię melodyjny głos Julki.
-Wojtek! Wojtek, mam pracę! Rozumiesz, będę waszym fotografem! - rzuca Ci się na szyję, a ty podnosisz ją i przytulasz.
-Gratuluje, mała. - uśmiechasz się, ale za chwilę czujesz jej słodkie, malinowe usta na swoich. 
Całuje Cię delikatnie, a po chwili na jej policzkach pojawiają się rumieńce.
Spoglądasz na nią i raz jeszcze łączysz wasze usta w pocałunku.
-Poczekaj chwilę, pójdę do szatni po torbę. - szepczesz do jej ust.



Julio..
-Masz ochotę na spacer? - słyszysz głos siatkarza z salonu.
- Wojtek, jest październik, a do tego strasznie wieje. Zachorujesz i nie zagrasz w następnym meczu, a ja nie będę miała komu robić zdjęć. Chcesz tego? - stajesz za sofą i kładziesz dłonie na umięśnionych barkach. Spoglądasz na ekran telewizora.
Klasycznie, siatkówka.
- W sumie, możemy poleniuchować na kanapie oglądając jakąś komedię. Co ty na to? - uśmiechasz się, co siatkarz odbiera jako zgodę.- Pójdę zrobić popcorn.
Kiedy Wojtek wraca z miską ty już siedzisz z brzegu kanapy zawinięta w koc. Nagle czujesz, że jesteś w jego silnych ramionach.
-Włodarczyk, co ty odwalasz.
-Nic, skarbie. Zupełnie nic.
Siedzisz bokiem do ekranu na umięśnionych nogach. Ogromne ręce oplatają twoją talie, a ty nie masz nawet jak się ruszyć. Zrezygnowana opierasz głowę na klatce piersiowej Wojciecha i lekko się uśmiechasz.
Czyżbyś pomału się zakochiwała?
Tak na prawdę, to się nie znacie. Oczywiście ''spotykaliście się'', ale było to na zasadzie bo tak trzeba.
Gdy braliście ślub, nie kochaliście się.
Minęło już pół roku od zawarcie związku małżeńskiego, a wy nigdy się nie przełamaliście i nie współżyliście ze sobą.
Udawaliście przed rodziną, znajomymi, a przede wszystkim przed samym sobą.
Ty robiłaś smaczne obiadki i pocieszałaś go po złym meczu, a on kupował Ci prezenty i całował.
Z boku wyglądaliście na idealną parę, czasami nawet sama nabierałaś się, że naprawdę nią jesteście.
-O czym myślisz? - z zamyślenia wyrwał Cię głos siatkarza.
-O niczym ważnym. - uśmiechasz się u całujesz jego policzek. -Mógłbyś się ogolić.




~*~

I jak się podoba?
Macie jakieś zarzuty do stylu pisania albo do wyglądu bloga?
Śmiało piszcie:)
Miłego dnia.
M.



niedziela, 24 kwietnia 2016

one

Wracam.



~*~
Biała suknia do ziemi, baletki na nogach, bo nigdy nie lubiłaś obcasów. 
To ten dzień.
Od dziś będziesz panią Włodarczyk.


~*~
Czarny, dopasowany garnitur i niestety eleganckie buty. 
Dlaczego nie mogłeś nałożyć asicsów?
To ten dzień.





Julio..
Siedzisz sama w domu, jak zwykle. Na twoim placu lśni złota obrączka, a zaraz pod nią pierścionek zaręczynowy. Kto wymyślił, żeby wychodzić za mąż w wieku 21 lat. Ale nie miałaś nic do gadania.
''Za pół roku ślub, szukaj sukni."
Rodzice zadecydowali za Ciebie. Chciałaś pójść na studia, później znaleźć miłość swojego życia, ale według nich lepszym rozwiązaniem dla ciebie będzie poślubienie dobrze ustawionego syna wspólnika ojca.
Usłyszałaś dźwięk przekręcanego klucza w zamku.
- Cześć, wróciłem!
-Jesteś głodny? Zrobiłam kurczaka.
-Kochana jesteś. - podchodzi i całuje Cię w czoło.
Z grymasem spoglądasz na torbę treningową pozostawioną w przedpokoju. Podnosisz ją i wyjmujesz rzeczy do prania.
-Jak na treningu? Wiesz, pomyślałam sobie, że mogłabym skoczyć do prezesa i zapytać czy nie potrzebny wam fotograf. I tak siedzę ciągle w domu, a tak miałabym jakieś zajęcie.
-Trening jak trening, ale niegłupi pomysł, aparat i kurs masz, więc nic Ci nie zaszkodzi podejść i zapytać. - uśmiecha się szczerze i wraca do jedzenia.


Wojciechu..
Słyszysz budzik. Niechętnie podnosisz się i spoglądasz na śpiącą blondynkę.
Uśmiecha się przez sen.
-Hej mała, wstawaj. - szepczesz do jej ucha.
-Mhm, za pięć minut.
Postanawiasz zrobić niespodziankę swojej żonie. Starając się nie robić zbędnego hałasu wyjmujesz z szafki miskę, w której następnie mieszasz składniki na naleśniki. Spoglądasz na swoją prawą dłoń. Delikatnie się uśmiechasz na wspomnienie ślubu, ale cholera kto żeni się w wieku 23 lat?
Ah, no tak. Syn zależny od woli rodziców.
-Co tak pięknie pachnie? - odwracasz się gwałtownie zaczepiając ręką ob nóż leżący na blacie. Zauważasz krew na posadzce.
-Wojtek! Włóż rękę pod zimną wodę.
Spoglądasz na nią kontem oka. W pośpiechu wyciąga apteczkę, a następnie opatruje zranione miejsce.
- A miało być tak pięknie. - wzdychasz.
- Nadal jest. Ale może już usiądź. Zaparzę kawę.
- Kiedy masz zamiar pójść do Piechockiego? Jak chcesz to Cię podwiozę.
-Jutro Wojtuś.
-Pierwszy raz od ślubu powiedziałaś do mnie w zdrobniale. - zauważasz.


~*~





Przepraszam, cholera przepraszam.
Miało być w 2014 jest w 2016, no cóż.
Ale coś jest. 
Mam nadzieję, że to na górze wam się podoba i ktoś będzie to jeszcze czytał.
Do następnego.
M.

Ps. Komentarze motywują.
Wiecie, nawet głupie ''Hej! Podoba mi się!" bardzo motywuje.
To taki porządny kop w tyłek, który rozkazuje, żeby usiąść i coś napisać.