Julio..
-Czemu Wojtek sam nie przyszedł? Jeśli wiesz gdzie jestem to mu mogłeś powiedzieć.
-On nic nie wie. Julka, posłuchaj mnie. To nie on, nie on siedział wtedy w samochodzie.
-Kamil, nie jestem głupia! Jego samochód, napisał mi sms'a, żebym zeszła pod blok, nie kryj go.
-To byłem ja i Oliwia. - jej serce na chwilę się zatrzymało
-Słucham? Żartujesz, prawda?
-Włodi dał mi samochód, żebym po ciebie przyjechał. Chciałem ją odwieźć przy okazji, wiesz. Po prostu przyszłaś w nieodpowiednim momencie. - spojrzała nieufnym wzrokiem na twarz siatkarza, oczy wyrażające skruchę normalnie by ją rozczuliły, ale nie tym razem. Przez niego i tą głupią flądrę siedziała bezczynnie u Winiarskich zamiast opiekować się mężem.
W nienaturalnie zaczerwienionych oczach pojawiły się gorzkie łzy. Nie wiedziała czy były spowodowane bólem, tęsknotą czy jednak był to żal i ubolewanie nad popełnionymi błędami.
Bez słowa wyszła z małego pokoju gościnnego. Nie mówić słowa założyła kozaki i szary płaszcz, po czy wychodząc trzasnęła drzwiami.
Wiedziała gdzie iść. Trzęsła się z zimna, a jej osłabione ciało ledwo szło, ale musiała. Musiała go przeprosić nawet gdyby zaraz potem miała umrzeć. Jeszcze kilka ulic dzieliło ją od niego.
Bała się co zastanie w ich mieszkaniu, może skorzystał z okazji i sprowadził jakieś puste lale, żeby go zadowoliły?
Stop.
Nie ma czym się zadręczać, nawet jeśli tak było, nie obchodziło ją to.
Stanęła przed wejściem do klatki. Jeden głęboki wdech wystarczył, żeby znaleźć resztki siły do wejścia po schodach.
Po kilku stopniach jej oddech był niesamowicie przyspieszony. Nie poddała się, nie mając sił zastukała raz wychudzonymi dłońmi do drzwi.
-Błagam.. Otwórz. - szepnęła osuwając się na chłodną podłogę. Oparła głowę ob drzwi ich mieszkania i czekała.
Wojciechu..
Leżał na sofie i przeglądał instagrama. Pod stolikiem leżały puste puszki po piwie.
Wiedział, że się stoczył.
Miał otworzyć kolejne piwo, kiedy zza drzwi dobiegł go słaby huk. Podniósł się z kanapy i ruszył do drzwi.
-Julka? Julka!
-Wojtek, przepraszam. - usłyszał cichy, zmęczony głos. Pochylił się nad nią, po czym wniósł ją do ciepłego mieszkania.
-Wojtuś, ja nie wiedziałam..
-Cii, słońce, nic nie mów. To ja przepraszam.
~*~
Miłego dnia :)
Bez słowa wyszła z małego pokoju gościnnego. Nie mówić słowa założyła kozaki i szary płaszcz, po czy wychodząc trzasnęła drzwiami.
Wiedziała gdzie iść. Trzęsła się z zimna, a jej osłabione ciało ledwo szło, ale musiała. Musiała go przeprosić nawet gdyby zaraz potem miała umrzeć. Jeszcze kilka ulic dzieliło ją od niego.
Bała się co zastanie w ich mieszkaniu, może skorzystał z okazji i sprowadził jakieś puste lale, żeby go zadowoliły?
Stop.
Nie ma czym się zadręczać, nawet jeśli tak było, nie obchodziło ją to.
Stanęła przed wejściem do klatki. Jeden głęboki wdech wystarczył, żeby znaleźć resztki siły do wejścia po schodach.
Po kilku stopniach jej oddech był niesamowicie przyspieszony. Nie poddała się, nie mając sił zastukała raz wychudzonymi dłońmi do drzwi.
-Błagam.. Otwórz. - szepnęła osuwając się na chłodną podłogę. Oparła głowę ob drzwi ich mieszkania i czekała.
Wojciechu..
Leżał na sofie i przeglądał instagrama. Pod stolikiem leżały puste puszki po piwie.
Wiedział, że się stoczył.
Miał otworzyć kolejne piwo, kiedy zza drzwi dobiegł go słaby huk. Podniósł się z kanapy i ruszył do drzwi.
-Julka? Julka!
-Wojtek, przepraszam. - usłyszał cichy, zmęczony głos. Pochylił się nad nią, po czym wniósł ją do ciepłego mieszkania.
-Wojtuś, ja nie wiedziałam..
-Cii, słońce, nic nie mów. To ja przepraszam.
~*~
Miłego dnia :)