Hejka.
Julio..
-Nie mamo, nie przyjedziemy na święta. Mamy inne plany. Nie krzycz, proszę Cię. - słyszysz głos siatkarza, kiedy myjesz zęby.
Został tydzień do świąt. Szybko zleciało.
Mimo ujemnych temperatur i daty w kalendarzu śniegu jak nie było, tak nie ma. Lubisz zimę, właściwie nie wiesz dlaczego. Po prostu.
Wychodzisz z łazienki z bosymi stopami i w koszulce z numerem 12 na plecach.
-Cholera Julka, przeziębisz się! Ubierz się i nałóż kapcie.
-Ale mi nie jest zimno, serio!
-Nie chciałaś po dobroci to będzie z przymusu. - przyjmujący przerzuca Cię przez ramię jakbyś była piórkiem.
Kładzie Cię delikatnie na łóżko, żeby za chwilę wisieć nad tobą i bezczelnie się uśmiechać.
Czujesz mokre wargi na swojej szyi.
-Wojtek.. masz trening.
-W dupie mam trening. - jego zimne ręce lądują na biodrach. Gładzi twoją skórę nie zaprzestając pocałunków.
Słyszycie dzwonek do drzwi.
-Kurwa.
-Idź otwórz, może to coś ważnego.
-Julka, cholera jasna!
Śmiejesz się pod nosem spoglądając na opuszczającego pokój siatkarza.
Korzystasz z okazji i się ubierasz.
-Nie pani Zosiu nie mamy kota! - nie wytrzymujesz i zaczynasz się śmiać. - Do widzenia.
- Idź otwórz to pewnie ważne..- przedrzeźnia się siatkarz. -A mogliśmy teraz jęczeć w sypia...
-Wojtek! Proszę Cię.
Wojciechu..
Jedziecie wspólnie ulicami zatłoczonej Łodzi. Zaplanowaliście świąteczne zakupy. Wjeżdżasz do podziemnego parkingu, a następnie trzymając się za ręce udajecie się na ruchome schody, żeby wejść na parter.
-Od czego zaczynamy? - pytasz żonę rozglądając się po szyldach sklepów.
-Najpierw prezenty dla dzieci.
Z wytrwałością chodzisz za Julką nosząc zakupy. Czasami doradzasz co lepiej kupić.
Uświadamiasz sobie, że to pierwsze wasze wspólne święta. Spoglądasz na blondynkę biegającą między półkami i mimowolnie się uśmiechasz.
Odchodzicie od kasy, kiedy słyszysz głos Julii.
-Mógłbyś zanieść zakupy do auta? Muszę jeszcze skoczyć do jednego sklepu.
Odchodzicie od kasy, kiedy słyszysz głos Julii.
-Mógłbyś zanieść zakupy do auta? Muszę jeszcze skoczyć do jednego sklepu.
-Idziemy na kawę? - pytasz żonę.
-I ciastko.
Siedzicie wspólnie w kawiarni. Głośno się śmiejesz, kiedy Julka opowiada Ci jak zbłaźniła się w ostatni dzień szkoły.
-Wiesz Wojtek, chciałabym pójść na studia. -uśmiecha się do ciebie. - Zawsze marzyłam, żeby zostać architektem. Jestem tym człowiekiem, wiesz jeden na milion, który kocha matematykę.
-Wiem skarbie. - całujesz jej dłoń. - Słyszysz te piski? Coś się dzieje? - pytasz, rozglądając się.
-Nie wiem, poczekajmy tutaj.
Po chwili zauważasz, że do budynku weszła dwójka wysokich mężczyzn. Poznajesz ich. Owa dwójka wchodzi do pomieszczenia żegnając się z fankami, a następnie podchodzi do was.
- Cóż za spektakularne wejście, panowie. -śmiejecie się razem z Julką z Karola i Andrzeja.
- Miło was widzieć.
~*~
Straciłam wenę przez jakiś czas,
chyba wyjechała na wakacje.
Ale już jestem i mam nadzieję, że będę częściej.
Oczywiście, zachęcam do komentowania.
Oczywiście, zachęcam do komentowania.
Miłego dnia:*
mam nadzieję, że Twoja wena szybko wróci z tych wakacji i że będzie baaardzo wypoczęta i da Ci dużo pomysłów.
OdpowiedzUsuńJak zwykle mega! ;) ale czekam na więcej :p
pozdrawiam,
Em.
jak zwykle gdzie golden duet to zamieszanie :D
OdpowiedzUsuń